Opowiadania
"Kreatywne pisanie. 12 debiutów"
pod red. Justyny Niebieszczańskiej
Dwanaście kobiet marzyło o tym, aby pisać. I na marzeniach się nie skończyło. Wspólnie wydały książkę zatytułowaną „Kreatywne pisanie. 12 debiutów”. W zbiorku znalazły się opowiadania, felietony, wiersze, esej, reportaż, ale także poradnik, kryminał i fragment dziennika.
To nie tylko ciekawa lektura, ale i inspiracja dla tych, którzy szukają odwagi do tego, aby dzielić się swoją twórczością wychodząc z szuflady.
Premiera książki miała miejsce na gali Charmsów Biznesu w Bydgoszczy w 2018 roku.
12 debiutów. 12 tekstów. 12 światów. 12 kobiet zabiera nas w podróż w nieznane.
W zbiorku znalazło się m.in. opowiadanie kryminalne Margoty Kott „Dama z szopem”.
Opinie na Lubimy czytać dotyczące opowiadania Margoty Kott „Dama z szopem”:
„Książka posiada też kilka całkiem dobrych tekstów, do których określenie „debiuty” na pewno nie przystaje. „Dama z Szopem” otworzyła mnie na teksty kryminalne, nieoczywistość i niesztampowa fabuła zasługuje na uznanie”
„Margota Kott to wisienka na torcie dla takiego „kryminalisty” jak ja”
„Polecam klimatyczne opowiadanie kryminalne Margoty Kott „Dama z szopem” – urokliwie opisaną historię zbrodni sprzed lat”
https://www.radiopik.pl/6,74152,spelnily-marzenia-i-wydaly-ksiazke&s=183&si=183&sp=183
Radio PIK wywiad z Jolantą Serocką i Margotą Kott o książce „Kreatywne pisanie. 12 debiutów”
Jak Szopen wpadł pod lipą w pętlę czasową
Recenzja Agaty Kozłowskiej
Czy też tak macie, że kontakt z prawdziwą literaturą wyzwala w Was nieprzepartą potrzebę szczerości? Przynajmniej ja tak mam. Dlatego od razu bez owijania w bawełnę przyznam się Wam, że znam Margotę osobiście. Mimo, że to zadziora jakich mało i wolałabym pisarce nie podpaść, to „Dama z szopem” wymusza na mnie absolutny obiektywizm. Estetyczna siła, jaka drzemie w tym opowiadaniu, zobowiązuje mnie do przyjęcia jedynej słusznej postawy – apostoła prawdy. Jak wykrywacz kłamstw będzie sygnalizowało moje wszelkie próby przypodobania się autorce. Nic na to nie poradzę, sorry!
Zanim przejdę do właściwego tematu mojej recenzji, chciałabym przybliżyć Wam zaplecze powstawania tego dzieła. Margota Kott uczestniczyła, wraz z jedenastoma innymi kobietami, w projekcie pn. „Kreatywne pisanie. 12 Debiutów”, który ujrzał światło dzienne podczas bydgoskich Charmsów Biznesu. Z białej okładki tomiku wychylają się soczyste wisienki, jak się możecie łatwo domyślić równe liczbie miesięcy w kalendarzu. Na pozór wszystkie są takie same, ale niektóre zostały wydrylowane z uczuć, co może odpowiadać czytelnikom o słabych nerwach. Inne krwawią sokiem z pozornie zabliźnionych już ran, jak ma to miejsce w opowiadaniu Jolanty Serockiej.
Kryminalne opowiadanie Margoty rozgrywa się w dwóch równoległych rzeczywistościach. Najpierw poznajemy Waleryję Matyjską ze Stanickich. Jest rok 1885. Młoda kuracjuszka jedzie do willi uzdrowiskowej w posiadłości Bojarowo pod Otwockiem. Sielski dwór i towarzystwo Konstantego Moes-Oskragiełły, człowieka renesansu, jest dla niej ukojeniem i ucieczką od kieratu małżeństwa bez miłości. Ponad sto lat później w ruinach starego sanatorium zjawiają się młodzi ludzie z Krakowa, aby zinwentaryzować tę niszczejącą budowlę pod przyszłą renowację. Architektka Agnieszka, podkochujący się w niej inspektor budowlany, Jacek, i Młody, adept nauk przyrodniczych, wiedzeni ciekawością, dokonują makabrycznego odkrycia.
Margota ceni sobie „tylko skrajne emocje”, dlatego „Dama z Szopem” jest dualistyczna, a dzięki temu perfekcyjnie zbilansowana. Historia z przeszłości równoważy teraźniejszość. Patos jest gaszony trywialnością (suknia na pogrzeb kupiona w lumpeksie). Skromna zastawa stołowa – bogactwem wegetariańskiego menu, a delikatność relacji Waleryi i Konstantego burzy brutalne morderstwo. I to nie jedno! Nie sposób przewidzieć, co będzie dalej. Jak w życiu.
I ta autentyczność opowiadanej niezwykle plastycznym językiem historii, przeplatana jest elementami fantastycznymi. Pisarka bardzo ciekawie operuje realizmem magicznym, z wielką wprawą wplata motywy niesamowitości do fabuły sprawiającej wrażenie, jakby była oparta o prawdziwe zdarzenia z kronik historycznych. Wielu znanych pisarzy wybierało estetykę realizmu magicznego, warto wspomnieć choćby Michaiła Bułhakowa („Mistrz i Małgorzata”) oraz José Saramago („Baltasar i Blimunda”).
Tym, co w opowiadaniu przykuwa uwagę, jest z pewnością piękna stylizacja dziewiętnastowiecznej mowy: „A na spotkanie Waleryi wyszedł sam właściciel jarskiego odrodziska, Konstanty Moes-Oskragiełło, w zgrzebnej, wełnianej opończy, na modłę słowiańską tkanej”. Zachwycają nie tylko skrupulatnie skonstruowane charakterystyki postaci, ale również malowniczo opisane pejzaże przeżyć wewnętrznych bohaterów: „Pośród głębokiej ciszy melancholijnie falowała samotność…”.
Otwierając zbiór opowiadań na 62 stronie, w ciągu 20 minut zdołacie dotknąć istoty swojego ja. Wypieki na twarzy gwarantowane! Poprzez połączenie dowcipu z makabrą, tajemnicy z próbą jej rozwiązania oraz pięknych opisów i ciekawych zwrotów akcji, Margota stworzyła harmonijny obraz wyjątkowo oryginalnej historii. Czegoś takiego jeszcze nie czytaliście. I nie przeczytacie, jeśli nie pospieszycie się i nie postaracie się o swój egzemplarz tego wydawniczego białego kruka.