KOLOR MIŁOŚCI I KRWI – powieść o relacji polsko-ukraińskiej, walkach w Donbasie, wyjątkowej miłości i niespodziewanej śmierci.
Rozmawiały Miłka Skalska i Dorota Duda, Autorzy Książek w Obiektywie.
19 lipiec 2022r.
Dorota Duda: Dzień dobry Margoto cieszę, że udało nam się spotkać na żywo, możemy chwilę porozmawiać o literaturze i trochę lepiej Cię poznać. Głównym tematem jest Twoja książka „Kolor miłości i krwi”, ale zanim przejdziemy do rozmowy o tej wyjątkowej powieści, spróbujmy ustalić chronologię wydanych dotychczas publikacji. „Kolor miłości i krwi”, to trzecia czy czwarta książka?
Margota Kott: Która to książka? Sama nie mogę się doliczyć. Bo tak naprawdę, powieść, którą napisałam jako pierwszą leży jeszcze w szufladzie. Nie zawsze kolejność pisania oznacza kolejność wydania drukiem. W każdym razie, pierwszą wydaną publikacją był poradnik o tym jak napisać kryminał, i jak pisać w ogóle pt. „Kompendium wiedzy dla autorów kryminałów”. Tę książkę zaczęłam pisać dla siebie i układać informacje by lepiej pewne rzeczy zrozumieć. Tu jest mnóstwo, ale to mnóstwo przypisów z literaturą przedmiotu. Zebrałam w tej książce wszystkie niezbędne informacje, dzięki, którym młodzi literacko adepci mogą napisać książkę sensacyjną albo kryminalną. Taką, gdy ktoś pada trupem. Bo na tym przecież polega kryminał, to przykre, ale jednocześnie niezwykle podniecające.
Miłka Skalska: Ludzie lubią się bać!
MK: Ten temat też podjęłam w książce, rozważając dlaczego ludzie lubią czytać kryminały. Sama sobie zadawałam takie pytanie, i tak do końca nie wiem. Chyba właśnie dlatego, że lubią dreszczyk emocji.
DD: Debiutująca autorka i od razu książka – poradnik dla autorów jak napisać kryminał? Trochę to zaskakujące?
MK: Ta książka to rodzaj encyklopedii, zestawienia informacji zawartej w rozmaitych publikacjach. Trzeba na to spojrzeć jak na pisanie pracy magisterskiej. Moja praca nad Kompendium polegała na zebraniu i przedstawieniu informacji naukowych (w części kryminalistycznej) oraz wiadomości zasięgniętych z rozmaitych podręczników pisania. Z wykształcenia jestem biologiem, poza tym ukończyłam studium podyplomowe z kryminologii i kryminalistyki. Jeśli chodzi o kolejność to wydawnictwo ją wybrało. Zażyczyło sobie, żeby pierwsze było „Kompendium wiedzy dla autorów kryminałów”. Tak się też stało.
MS: Jedna potężna tabelka zamieszczona w książce zatytułowana została: trucizny chemiczne. Więc jeśli szukać konkurencji dla „Arszeniku i starych koronek” [przypis autorki: klasyku powieści kryminalnych Agaty Christie], to tutaj, w tej książce wszystko jest. Z gatunku kryminalistyki jest wręcz encyklopedycznie sformułowana wiedza.
MK: Dziękuję, faktycznie trochę się napracowałam, nazbierałam danych. Książka składa się z dwóch części. Wiedza kryminalistyczna np. naukowe podejście do rozkładu ciała czy szczegóły dotyczące pracy policji. Druga część książki to zasady pisania i tu pozwoliłam sobie na większy luz. Przywołałam moich ulubionych i mniej ulubionych autorów, żeby zilustrować proces tworzenia.
MS: Zanim powstanie Kompendium, jest etap dokumentacji. Dokumentacja jest bardzo istotna. Jak ona wygląda w Twoim przypadku?
MK: Tę książkę pisałam ponad dwa lata. Korzystałam jedynie z najbardziej wiarygodnych źródeł – z podręczników akademickich dla studentów prawa, medycyny i kryminalistyki, zasobów naukowych szkół policji, internetowych stron policyjnych i prokuratorskich. Docierałam do mniej lub bardziej tajnych policyjnych baz, rozmawiałam z prawdziwymi glinami, pracującymi w Firmie od lat. Dodatkowe informacje czerpałam z literatury popularnonaukowej. Dla uatrakcyjnienia treści pozwoliłam sobie na liczne odniesienia do filmów i książek kryminalnych, jako że jestem ich namiętną i wieloletnią fanką. Kocham biblioteki, ale lubię mieć książki we własnej biblioteczce, na wyciągnięcie ręki. Na przykład nocą, kiedy piszę, mogę szybciutko znaleźć dane na temat „sposoby zabijana poprzez zadzierzgnięcie”. (śmiech!)
DD: Bardzo ciekawe. A jak zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem, kiedy? Długo te książki leżały w szufladzie?
MK: Och! Zaczęło się jakieś 30 lat temu, ale to były takie książki niedokończone. To były teksty, które pisałam, wkładałam do szuflady i one sobie tam leżały, a ja ciągle się bałam, że jestem niewystarczająca. Ciągle nie miałam tej siły, tej energii, takiej wiedzy o sobie, nie widziałam siebie jako pisarki. Cały czas myślałam, że to jeszcze nie jest to, że inni piszą takie piękne, długie powieści. A potem doszłam do wniosku, że trzeba zaczynać od czegoś małego, a później dopiero iść w stronę powieści. Tak też zrobiłam. Zaczęłam od pisania krótkich form, opowiadań. Zresztą wiele z nich zostało uhonorowanych rozmaitymi nagrodami, w rozmaitych konkursach.
DD: Co spowodowało, że nabrałaś odwagi?
MK: Poszłam na kursy pisania. Od tego się zaczęło, to był zastrzyk adrenaliny, zastrzyk dobrej energii. Wtedy poczułam, że mogę, tak samo jak inni. Czasami lepiej, czasami inaczej, a czasami i gorzej, ale to mnie jeszcze bardziej mobilizowało, szlifowałam swój warsztat. Warsztaty pisania polecam każdemu.
MS: Pisałaś dla siebie czy z myślą o czytelniku?
MK: Tak naprawdę, najpierw pisze się dla siebie. Bo wszystko co piszemy, każdy bohater, każda sytuacja, to jesteśmy my. Możemy mówić: nie ja nie jestem tym mordercą, ja jestem ten dobry, nie mam w sobie niczego złego. Figa z makiem. Jesteśmy jak dwie strony księżyca – ta jasna i ta ciemna. Jesteśmy mieszanką. A autor, pisarz, pisarka, ma tę moc i może to z siebie uwolnić dzięki pisaniu.
O książce
Polsko-ukraińskie love story naznaczone śmiercią.
Królowa francuskich romansów, Juliette Gauthier, przeprowadza się do małej wsi w Bieszczadach, by napisać powieść swego życia. Tymczasem Marko Berezowski, młody żołnierz należący do słynnych Cyborgów broniących lotniska w Doniecku przed separatystami w 2014 roku, szuka pracy w Polsce. Udaje mu się znaleźć zatrudnienie jako osobisty ochroniarz intrygującej pisarki. Wkrótce Juliette staje się dla niego kimś znacznie więcej niż tylko pracodawczynią… Jednak okrutny los wkrótce zadrwi z ich planów i zmusi Marko, by ponownie stanął do walki, tym razem o swoją przyszłość.
Uciekający przed wojną, biedą oraz bolesną traumą ukraiński bohater jeszcze nie wie, że jego losy są splątane z małą bieszczadzką wsią o wiele bardziej, niż mógłby kiedykolwiek podejrzewać.